prawojazdywarszawa.plprawojazdywarszawa.pl



Forum prawo jazdy Warszawa Strona Główna Forum prawo jazdy Warszawa
Forum o nauce jazdy, prawie jazdy w Warszawie

FAQFAQ  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj

Poprzedni temat «» Następny temat
OSK KLAKSON - NIE DAJCIE SIĘ NABRAĆ !!!
Autor Wiadomość
zawiedziona 

Dołączyła: 17 Lip 2012
Posty: 5
  Wysłany: 2012-07-17, 17:26   OSK KLAKSON - NIE DAJCIE SIĘ NABRAĆ !!!

UWAGA,
PRZYSZLI KURSANCI PRAWA JAZDY KATEGORII B !

Jako że wielu z Was zaczyna w wakacje kurs na prawo jazdy, chciałabym wszystkich ostrzec przed tym ośrodkiem. Mieści się on przy ul. Łabiszyńskiej 20, obok pływalni Polonez. Nawet nie patrzcie w ich stronę, ponieważ instruktor, który uczy tam jeździć nie przygotuje Was do zdania praktycznego egzaminu państwowego.

Nie wiedziałam za bardzo gdzie zapisać się na kurs, dlatego za namową siostry poszłam do osk, który mieścił się przy pływalni Polonez. Kilka lat temu właśnie ona tam chodziła i dość szybko zdała egzamin (drugi albo trzeci raz, nie pamiętam dokładnie). Moje zdziwienie było o tyle duże, gdyż na miejscu zastałam "biuro" nieznanego mi OSK KLAKSON, a nie OSK CROSS, w którym uczyła się moja siostra i jej znajomi. Już miałam wychodzić, gdy odezwał się do mnie nieznany mężczyzna. Zapytał się mnie czy chciałabym się zapisać na kurs, bo on jest "kierownikiem" osk. Spytałam się go o OSK CROSS, na co on odpowiedział, że to jest ten sam ośrodek, tyle że z powodu jakichś tam zmian prawnych musieli zmienić nazwę, ale kadra instruktorska w zasadzie jest bez zmian. Zaprosił mnie do środka, zbajerował jakimiś dyplomami dla OSK i instruktorów tam pracujących, które dostali od WORD-u, po czym przystąpiliśmy do podpisania umowy. Nie powiem, facet zrobił na mnie dobre wrażenie, wyglądał na profesjonalistę w swojej branży. Miał prowadzić zajęcia teoretyczne. Podziałała na mnie również cena (1100 zł) i to, że zajęcia miałam zacząć już następnego dnia. Niestety, już wkrótce poznałam to drugie, gorsze oblicze KLAKSON-u.

Na zajęcia teoretyczne chodziło razem ze mną chyba 6 osób, lecz w tej klitce, w której mieściło się "biuro" i jednocześnie "sala wykładowa", było miejsce tylko dla 3 kursantów. Czasem ktoś nie przyszedł, czasem udało się pożyczyć krzesła z innej sali, czasem chodziliśmy do innych sal, jak były wolne. Zajęcia teoretyczne trwały 2 godziny zegarowe. Bardzo się zdziwiłam, ponieważ dla reszty kursantów było to już 4 spotkanie. Jednak "kierownik", który te zajęcia prowadził stwierdził, że 3 wcześniejsze spotkania nadrobimy po zakończeniu wszystkich zajęć teoretycznych dla tej grupy kursantów. Na monitorze komputera puścił nam jakiś film dotyczący nauki jazdy, chyba "Prawo jazdy z Jerzym Bitnerem", po czym wyszedł żeby uczyć kolejnego kursanta jazdy na motocyklu. Także załatwiał 2 sprawy za jednym zamachem. Jakąś godzinę po wyjściu Pana Krzysztofa (bo tak miał na imię), przyszła do nas Pani Beata, również instruktorka jazdy na motocyklu, próbowała nam coś wytłumaczyć z tej teorii. Pół godziny po niej przyszedł Pan Krzysztof, podziękował jej, zapytał się nas czy wszystko zrozumieliśmy z filmu, ktoś odpowiedział że nie, po czym cofnął film do odpowiedniego momentu, pobieżnie wytłumaczył, zasypał nas swoimi żartami, opowiadał co to nie on, gdzie to nie był, czego to on nie widział, kogo to on nie zna i wogóle. Wszyscy doskonale wiedzieliśmy, że on bzdury opowiada, my mieliśmy się uczyć a nie słuchać jego zmyślonych historii. Taki był schemat każdych zajęć u niego: puszczenie filmu-wyjście na motor-powrót-opowiadanie niestworzonych rzeczy. Nie przeprowadził wewnętrznego egzaminu teoretycznego, twierdząc że i tak wszyscy nie zdamy na dzień dzisiejszy (widać doskonale wiedział że niczego nas nie nauczył, poza tym nie miał chyba nawet tych klawiatur egzaminacyjnych). Okazało się, iż za badanie lekarskie trzeba dopłacić 90 zł, a materiały dydaktyczne 40 zł, pomimo że przy podpisywaniu umowy wyraźnie zaznaczył, że jest to wliczone w cenę kursu. Tych 3 początkowych spotkań również nie odrobiłam, twierdził że mam się nad jazdami skupić, bo teorię to przecież każdy zda. A tu nie chodzi już nawet o to: 40 zł za materiały pomocnicze, 90 zł lekarz, 3 * 2h godzin nieodbytych z teorii, 8 * 2h godzin odbytych, na samym starcie daje straty kursanta w wysokości 130 zł i 17 zajęć 45 minutowych z teorii.
Od mojej siostry dowiedziałam się, że w Crossie uczyli zupełnie inni instruktorzy. Najprawdopodobniej Klakson wykonał dobry chwyt marketingowy i w miejscu zlikwidowanego Crossa (istniał tam od początku lat 90-tych), w 2009 lub 2010 roku, zrobił tam swoją siedzibę. Na zaświadczeniu o ukończeniu kursu w dacie rozpoczęcia mam inną datę niż była w rzeczywistości.

O ile słabo wyłożoną teorię, można z bardzo dobrym skutkiem samodzielnie nadrobić, to dużo gorzej jest jak trafi się na instruktora od jazd, który olewa kursanta. Taki również pracuje w OSK KLAKSON. Kursanci mieli 2 instruktorów do wyboru: Mariusza - uczył na toyocie i Darka - "uczył" na skodzie. Ze względu, że skoda jest teraz pojazdem egzaminacyjnym, wybrałam Darka. Z resztą teraz nie ma wyboru - Mariusz odszedł z KLAKSON-u w połowie moich jazd i każdy kto tam się teraz zapisze chcąc nie chcąc trafi na Darka. Śmiem twierdzić, że jest to jeden z najgorszych (jak nie najgorszy) instruktorów w mieście. Po telefonie do niego w sprawie jazd, powiedział że rozpocznę je dopiero w momencie wniesienia całej opłaty za kurs. Dziwne to było, bowiem Krzysztof mówił wyraźnie, że mogę nawet całość wpłacić już po ukończeniu kursu. Poszłam do niego i co ciekawe - kazał mi się dostosować do polecenia Darka - "Jak kursant ma się uczyć jeździć, skoro jeszcze nie zapłacił. Paliwa nam za darmo nie dadzą". Nie było więc innego wyjścia, musiałam uiścić całą brakującą kwotę. Wtedy już mogłam zacząć. Generalnie było tak - zapłaciłam, to Darek miał mnie gdzieś. Spóźnianie się na jazdy - standardowo koło 15 minut (a jazdy trwały 2 godziny, żeby ukryć te jego niedociągnięcia). Kolejne 15 minut zajmowało mu dopalenie papierosa i niby wzięcie moich papierów z OSK. Efekt - jazdy zaczynaliśmy z półgodzinnym opóźnieniem. Jazdy przerywane wielokrotnie - najczęściej wizyty w jego mieszkaniu na Targówku, wizyty w sklepikach osiedlowych, w supermarketach (zwłaszcza w Lidlu, po jego ulubione parówki), tankowanie samochodu, mycie samochodu, odbieranie wyników badań lekarskich, wizyty w aptece, opłacanie rachunków - lista miejsc, które odwiedzał w trakcie jazd z kursantem jest długa jak chiński mur. Jeśli już jeździliśmy - pisanie smsów i rozmowy telefoniczne, słuchanie radia na pełnej głośności, czytanie gazet, jedzenie, picie i podwożenie znajomych - rzadko kiedy trasami egzaminacyjnymi. Przerwy na jego wyjścia trwały średnio od 15 do 45 minut. Tak więc większość "jazd" przesiedziałam w zaparkowanym samochodzie. Ignoranckie podejście do kursanta - gdy kursant robi błędy, to nie zwraca na to uwagi, z kolei gdy jedzie poprawnie: szuka dziury w całym, zwraca uwagę na błędy, których nie ma, krzyczy, używa wulgaryzmów, rzuca się na kierownicę. Zintegrowany ze sprzęgłem, swoich pedałów używał nawet na ostatniej mojej jeździe. Samochód do nauki w fatalnym stanie - połamane lusterka instruktorskie, niedziałające światła, ciężko chodzące sprzęgło, odłamana blokada zwalniająca maskę. Plac manewrowy - raczej pozostałości po nim, brak niektórych pachołków, inne połamane, tor do łuku zaśmiecony. Do nauki "górki" służy zjazd do wyładunku towaru na terenie Lidla. Podczas pobytu na placu nigdy nie był zainteresowany moją jazdą, rozmawiał przez telefon albo oglądał mecze rozgrywające się na pobliskim boisku. Mawia: "No, to było nawet i dobrze, ale na egzaminie nie zaliczone". Gdy jakiś manewr nie wychodzi, to nie ćwiczy go do skutku, tylko każe robić następny, więc wszystkie są ćwiczone, ale byle jak. Gdy poskarżyłam się mu, że nie wychodzi mi parkowanie, to odwalił mi kazanie: "wiesz nie każdy przecież musi mieć prawo jazdy, jeden uczy się szybciej, a drugi wolniej. jednemu wystarczy te 30 godzin, drugiemu dopiero 60, trzeciemu już 100, a czwarty będzie jeździł jeszcze więcej, a nie nauczy się. przecież są autobusy, tramwaje, metro, taksówki, twoi rodzina i znajomi mają samochody, przecież zawsze jakoś dojedziesz tam, dokąd chcesz". A chyba po to poszłam na kurs, żeby się nauczyć, nie jestem przecież jakaś niewyuczalna. Mimo że jest jedynym instruktorem od jazd w tej szkole, to można do niego zapisać się na każdą godzinę, ponieważ ma niewielu kursantów. Chyba wszyscy się na nim poznali, pracował już kiedyś w Imoli, miał własny osk, który musiał zamknąć, poza tym w internecie jest o nim sporo negatywnych opinii, raczej nie od konkurencji, a oszukanych kursantów. Po zakończonym kursie wymusił na mnie wykupienie dodatkowych jazd (nie chciał wystawić zaświadczenia), twierdząc że nie jestem jeszcze wystarczająco dobrze przygotowana do zdania egzaminu państwowego. No, przy takim instruktorze to nic dziwnego. Po ich wykupieniu od razu dał mi papiery i kazał się zapisać na egzamin. Tak się robi kasę ! Na tych dodatkowych traktował mnie jeszcze gorzej, niż na tych, które obejmował kurs. Nie pomogło zwracanie mu uwagi. Było jeszcze gorzej. Jednocześnie te dodatkowe jazdy odbywały się w tajemnicy przed Krzysztofem, który z ich tytułu chciałby pewnie dostać swoją część, w końcu odbywały się pod szyldem jego osk, na jego placu i jego samochodem, na jego paliwie. Jeździłam jeszcze mniej, zapewne aby Krzysztof nie zorientował się, że samochód za często potrzebuje tankowania. Skargi na Darka do Krzysztofa również nie pomagały - twierdził, że pewnie mi nie idzie i próbuję się odgryźć na instruktorze. Wskutek wiecznego przekładania kilku jazd (z winy Darka), nie wyjeździłam ich, choć Darek twierdził że jeździłam wtedy. Jazdy kończyły się zwykle około 10 minut przed końcem, poza tym Darek często umawiał się ze mną w różnych miejscach, nie przyjeżdżał potem tam i jak do niego dzwoniłam, to zdziwony odpowiadał "no jak to, przecież umawialiśmy się w innym miejscu" albo "a mieliśmy wogóle jeździć dzisiaj?". I dzięki temu znów przyjeżdżał spóźniony.

Na ostatniej jeździe sprawiał wrażenie nieobecnego. Ciągle gdzieś wychodził, na moje pytania odpowiadał wymijająco, albo mówił "chyba to już powinnaś wiedzieć, trochę tych godzin było wyjeżdżonych. i ty chcesz mieć prawo jazdy?". jednak jeśli by mi mówił o czymś, na pewno nie pytałabym się go o to. Mimo to, po skończonej jeździe powiedział że bardzo dobrze jeżdzę i na pewno zdam. Mówił zupełnie co innego niż myślał, nawet łuku dobrze nie nauczył robić ! Już na łuku oblałam ! Egzaminator wyraźnie poradził mi, abym zmieniła instruktora. Sam egzamin z powodu opóźnień zaczął się nieco później, i już miałam kilka nieodebranych połączęń od Darka, który doskonale wiedział na jakim etapie zakończy się mój egzamin. Gdy wkońcu mogłam odebrać, powiedział, że na pewno nie zdałam przez stres, no bo przecież świetnie jeździłam. "Weź sobie parę godzin, zapisz się na egzamin, teraz na pewno zdasz" - usłyszałam. Przecież każda godzina to dla niego dodatkowa kasa. Ja jednak na pewien czas dałam sobie spokój z prawem jazdy i godziny doszkalające zdecydowałam się wziąć na pewno nie u niego. Nie miał chyba zbyt wielu chętnych, bo poprosił mnie, abym wśród rodziny i znajomych popytała się, czy ktoś nie chce pojeździć.

Za namową mojego chłopaka, wzięłam dodatkowe jazdy w OSK Zygzak w Zielonce (on tam się uczył jeździć). Nie było łatwo, ponieważ z kursu u Darka wyniosłam tylko złe nawyki i niechęć do jeżdżenia, ale już po 12 godzinach się udało. Od wczoraj jestem posiadaczką prawa jazdy. Pomimo, iż pan Darek nieustannie swoim zachowaniem wobec mnie usiłował mi uświadomić, że nigdy nie nauczę się jeździć.

Także jeśli chcecie się nauczyć jeździć, to na pewno nie w OSK KLAKSON.
Wszystkim kursantom życzę, aby trafiali na porządnych i uczciwych instruktorów,
a nieuczciwym instruktorom, aby rynek pracy im tę pracę odebrał.

P.S. jeśli chcecie zaoszczędzić na nauce jazdy (tak jak ja), to wiedzcie że naiwni płacą kilkakrotnie
 
     
brudnykleryk 
mistrz

Dołączył: 01 Sty 2012
Posty: 2
Wysłany: 2012-07-22, 12:43   

Witam,

Ja również jeździłem z panem Darkiem, i niestety ale wszystko o czym pisze zawiedziona, jest prawdą. Na jazdach na ogół słyszałem "czy zdajesz sobie sprawę, że po tylu godzinach powinieneś już lepiej jeździć". Jak już ktoś na tym forum wcześniej napisał (z resztą bardzo mądrze), nauka jazdy wymaga współpracy 2 osób, tj. osoby szkolonej i instruktora. Tyle, że w tym przypadku to instruktor nie szanuje swoich kursantów. Nawet jakby kursant niewiadomo jak się starał, to jeżeli instruktor będzie zajmował się zupełnie czym innym, to nic z tej nauki pożytecznego nie wyjdzie. Kurs prawa jazdy to bardzo droga inwestycja, i często trzeba na nią odkładać kilka miesięcy (a nawet lat). Ponowne wykupienie takiego kursu (ewentualnie godzin dodatkowych) tylko i wyłącznie z powodu niekompetencji instruktora, dla wielu osób za sprawą ceny staje się bardzo ciężkie lub wręcz niemożliwe. To nie jest zakup typu paczka papierosów, na który możemy pozwolić sobie codziennie. Decydując się na kurs prawa jazdy, my ze strony instruktora oczekujemy NAUKI, a przede wszystkim SZACUNKU. Pan Darek najwyraźniej o tym zapomniał, ponieważ poprzez załatwianie swoich spraw zaniedbywał i nie szanował swoich kursantów, a przecież brał za to grube pieniądze. Również nazwanie "fujarą" kursanta podczas rozmowy telefonicznej z nieznaną osobą, myśląc że tamten nie słyszy, świadczy o jego braku szacunku do kursantów. O krzykach i wulgaryzmach nawet nie wspomnę. Co do samego KLAKSONU, ma on chyba jakieś powiązania z Mobilkiem (o akcjach w nim też jest sporo negatywnych wypowiedzi w internecie), bowiem kierownik KLAKSONU jest tam na liście aktualnie pracujących instruktorów (co ciekawe ma tam same pozytywne opinie, no ale tylko dlatego, bo dodawanie negatywnych zostało zablokowane). Ten cały KLAKSON to z perspektywy czasu wydaje się mi mocno podejrzany. Naprawdę, nie warto tam iść, bo wasz egzamin w najlepszym razie zakończy się na łuku. A pan Darek do dalszej nauki jazdy mnie tak zniechęcił, że już chyba nigdy nie usiądę za kierownicę i nie zrobię prawa jazdy. Nie chcę przechodzić tego piekła jeszcze raz.
_________________
"Ruszaj k***a, bo ci zgaśnie !!!"
"Niech mnie pan nie bije !"
 
     
cardinalem 
mgr

Wiek: 40
Dołączył: 29 Lip 2012
Posty: 1
Skąd: Bródno
Wysłany: 2012-07-29, 15:09   

trafiłem tu po niezdanym egzaminie i niestety nie był to najlepszy wybór, instruktor nastawiony tylko i wyłącznie na swój zysk, chce zgarnąć jak najwięcej kasy, nie ucząc jednocześnie niczego, do egzaminu nie przygotuje, a po odbębnieniu odpowiedniej dla niego ilości godzin, powie żebyś dla bezpieczeństwa własnego i innych nie robił prawa jazdy, bo się do tego nie nadajesz

w innym osk i na egzaminie śmiali się z tego czego mnie (nie)nauczył

naprawdę nie warto, chyba że lubicie wyrzucać pieniądze w błoto
_________________
Nie polecam OSK KLAKSON przy Łabiszyńskiej 20 !!
 
     
wunderlich

Dołączył: 26 Lip 2012
Posty: 5
Wysłany: 2012-08-03, 08:23   

Szczerze współczuje przedmówcom, moim pierwszym osk był akurat inny ośrodek ale i tak było to jedne z gorszych doświadczeń w moim życiu. Denerwujący jest fakt ze wiele szkół jazdy nie ma na celu nauki kursantów a jedynie szybkie wzbogacenie się ich kosztem. Jeśli nie chcecie być stratni radzę nie podejmować decyzji o wyborze osk pochopnie. Najpierw lepiej sprawdzić na stronie http://autoq.pl/ zdawalność i ceny obowiązujące w interesujących nas ośrodkach a potem jeszcze porozmawiać z jak największą ilością realnych znajomych, mających prawo jazdy o tych najbardziej interesujących. I dopiero wtedy dokonać ostatecznego wyboru, bo jak to mówią co nagle to po diable.
 
     
zawiedziona 

Dołączyła: 17 Lip 2012
Posty: 5
Wysłany: 2012-08-23, 13:29   

to na moment jeszcze ja, właśnie odnalazłam moje zaświadczenie o ukończonym kursie w klaksonie, także wrzucam je, aby rozwiać wszelkie wątpliwości co do tego, że jestem z konkurencji, w wolnym czasie zamierzam przejść się sfotografować ich zniszczony "plac manewrowy", a także przejść się pod blok pana darka (askenazego 11), może zastanę jakiegoś kursanta, który siedzi w zaparkowanym samochodzie, a nie jeździ i zrobię mu zdjęcie. niech mają za swoje :mrgreen: :evil:

link (tu się nie zmieściło):
 
     
zawiedziona 

Dołączyła: 17 Lip 2012
Posty: 5
Wysłany: 2012-08-23, 13:34   

http://imageshack.us/f/21/56022385.jpg
[URL=http://imageshack.us/f/21/56022385.jpg ]http://imageshack.us/f/21/56022385.jpg [/URL]
 
     
zawiedziona 

Dołączyła: 17 Lip 2012
Posty: 5
Wysłany: 2012-08-23, 13:37   

kliknijcie w lupę, to się powiększy bo inaczej niewiele widać. pewne dane z wiadomych względów zamazane
 
     
franek5

Dołączył: 26 Sie 2012
Posty: 1
Wysłany: 2012-08-26, 17:30   

zaświadczenie z 2010 rok , ZAWIEDZIONA pisze w 2012 roku ciekawe czyżby instruktor wycofał się ze znajomości z 20 latką. Oj chyba musiało boleć skoro po takim czasie ciągle niepogodzona
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group


Nauka jazdy Warszawa - Nauka jazdy Warszawa | prawo jazdy Katowice
Strona wygenerowana w 0,09 sekundy. Zapytań do SQL: 8